Są takie dni, które nie przynoszę nic szczególnego do naszego życia. Po pewnym czasie nawet ich nie pamiętamy. Są też takie, których wspomnienie pozostaje z nami do końca. Wspomnienia i te dni. To właśnie one nas zmieniają. To właśnie one zmieniły mnie.
Wchodząc
do domu nieumyślnie trzasnęłam drzwiami, byłam pewna, że Margot
zaraz wyskoczy z kuchni i pośle mi to swoje ostrzegawcze spojrzenie,
które zazwyczaj bardziej nas bawiło niż mnie wystraszało. Ją też
bawiło, ale nie chciała się przyznać. Pewnie nie mogła.
Rzuciłam
torbę w kąt i rozejrzałam się, czekając na pojawienie kobiety.
Zmarszczyłam brwi, gdy po kilku minutach nadal się nie pojawiała.
Westchnęłam
ciężko i poszłam do kuchni, bo tam najprawdopodobniej można było
znaleźć gosposie. Przy wejściu podskoczyłam i uderzyłam w ścianę
ponad framugą drzwi. Tak, miałam dobry humor. Ostatnio często
miałam dobry humor. Ale kto na moim miejscu by nie miał? Za tydzień
był koniec pierwszego semestru, co oznaczało, że zostało mi tylko
pół roku i pójdę do liceum. I mimo że ostatnio moja mama trochę
dziwnie się zachowywała, a ja zaczynałam mieć podejrzenia co do
jej zachowania, udawałam, że wszystko jest dobrze. Tak trzeba było,
tego wymagali ludzie.
Usiadłam
na blacie mebli obok miejsca, w którym Margot przygotowywała mięso.
-Jak
było w szkole?- spytała dziwnie zdenerwowanym głosem, a ja
zmarszczyłam brwi. Najwyraźniej rodzice się pokłócili.
Wywróciłam
oczami sięgając po czerwone jabłko i wgryzając się w nie.
-Było
ok- kiwnęłam głową oszukując, i ją, i siebie.- Gdzie mama?
Po
raz kolejny tego dnia rozejrzałam się, a patrząc na salon, nie
widziałam w nim matki. Zerknęłam w stronę zegara i zastanowiłam
się, czy czasem nie miała wizyty u fryzjera lub kosmetyczki. Lecz
nic nie przychodziło mi do głowy.
Przeniosłam
wzrok na Margot, która przestała przyprawiać mięso i wciągnęła
powietrze, a jej wzrok był wszędzie tylko nie na mojej osobie.
-Margot?-
Patrzyłam na nią znacząco, jakby próbując dostać potwierdzenie
nie wypowiedzianego pytania.
-Nie
możesz... Nie wolno przeszkadzać twojej matce...
Zeskoczyłam
z blatu i szybkim krokiem udałam się w stronę schodów. Pokonałam wszystkie schody i skierowałam się do sypialni rodziców,
bo mama często lubiła odpoczywać w niej.
Zapukałam
do drzwi trzy razy i bez pozwolenia, otworzyłam je. Zatrzymałam
się w drzwiach zbyt zszokowana tym widokiem by zrobić cokolwiek
innego. Pod pościelą coś się poruszyło, a potem dostrzegłam
dwie głowy. Matki i... no właśnie.
Jeśli
kiedykolwiek ktoś przyłapał rodziców w TEJ sytuacji, to wie jak
to jest. Ale co innego przyłapać matkę z jakimś innym facetem.
Zrobiło mi się jednocześnie niedobrze i duszno, a przy okazji
słabo. Miałam natychmiastową potrzebę opuszczenia tego domu.
Stałam w tych drzwiach jeszcze tylko sekundę.
Nawet
nie wiem, kiedy się zerwałam i zaczęłam zbiegać po schodach.
Zgarnęłam po drodze moją torbę i wybiegłam z domu, z tyłu
słysząc jeszcze głos Margot. Głos, który prosił, bym uważała,
jednak teraz nie miało to znaczenia.
Ona
naprawdę zdradzała ojca. Myślałam. Myślałam, że to moja durna
wyobraźnia, ale to była prawda. Jeszcze w naszym domu, w ich
sypialni, wiedząc, że w każdej chwili mogę pojawić się ja albo
tata.
Kilka
przecznic dalej zatrzymałam się i przyłożyłam do ust wierzch
dłoni, próbując nie krzyknąć. Nie płakałam, nie potrafiłabym
płakać. To nie była moja wina, ale czułam się teraz jakbym i ja
okłamywała ojca. On na to nie zasłużył. On na to po prostu nie
zasłużył.
Po
chwili ruszyłam dalej czując nadal mdłości i kołatanie serca.
Moja pierwsza impreza. Mój pierwszy alkohol. Pierwszy krok matki, by
zniszczyć naszą rodzinę.
Stałam otulona silnymi
ramionami. Wtulałam się w chłopaka, nawet nie wiem jak długo. Ale
na początku w ogóle do mnie nie dochodziło to, że właśnie tak
jest. Przez jakiś czas nie czułam i nie słyszałam nic. To tak,
jakbym była w jakieś próżni. Jeśli tak można było to
przyrównać.
Dopiero później przestałam
się tak histerycznie trząść, a drgawki powróciły do swojego
normalnego tempa, przypominając mi, że ćpałam. Że ta zawsze
będzie przy mnie i będzie pokazywać co zrobiłam samej sobie.
Jeszcze później znów
słyszałam i czułam, a kilka minut później. Minut? A może
godzin? Naprawdę nie miałam pojęcia. Zorientowałam się, że się
do kogoś przytulam. To było tak dziwne uczucie, tak nieznane, a
raczej zapomniane. Już nie pamiętałam, jak to jest móc się
schować w czyjś ramionach i pomyśleć, że prawdziwy świat nie
istnieje, że jest tylko tu i teraz.
W tej samej chwili, gdy
pomyślałam to, wyrwałam się z objęć osoby, trzymającej mnie.
Nie podniosłam wzroku, nie chciałam wiedzieć kim jest ten ktoś,
lecz już wiedziałam. Przez przebyty z nią czas, znałam doskonale
perfumy tej osoby. Zaczęłam odsuwać się na bezpieczną odległość,
a ręce przysunęłam do klatki piersiowej jakby nie chcąc dopuścić go bliżej.
Zrobiłam jeszcze dwa kroki i od
Nathana dzieliły mnie teraz trzy metry. Nie byłam pewna czy na
pewno tyle możliwe, że więcej lub nawet mniej. Ale to nie miało
większego znaczenia.
-Ty... Ty...- Cholera jasna. Czy
musiałam się jąkać? Możliwe, że było to spowodowane bolesną suchością w gardle. A możliwe, że był to po prostu
efekt szoku. Dla pewności zrobiłam jeszcze jeden krok w tył i
wpadłam plecami na worek. Odskoczyłam przestraszona w bok i
przyłożyłam dłoń do czoła. Rozejrzałam się w poszukiwaniu
moich zgub, bo na dłoniach miałam jedynie te taśmy, podobno są lepsze od bandaży. Chciałam móc sięgnąć po
rękawice, ale te jak na złość musiały leżeć niedaleko
Czarnego. Praktycznie tuż u jego stóp. Życie się ze mnie nabija.
On stał oparty o pobliską
ścianę z założonymi rękami i wpatrywał się we mnie
nieodgadnionym wzrokiem.
-Grey, wysłów się wreszcie.-
Jego głos był szorstki, ale miał w sobie nieznaną mi nutę
czegoś. Przejechał wzrokiem po całej mojej osobie, a potem
zatrzymał się na oczach.
Dłoń zjechała mi po całej
twarzy i spoczęła na ustach, a ja sama pokręciłam przecząco
głową jakby próbując wyrzucić z niej niechciane wspomnienie. On
mnie zniszczył. Zniszczył moją tarczę jedną chwilą. Zniszczył
coś, nad czym pracowałam przez kilka lat. Pierwszy raz zawahałam
się przy tym, czy czasem on naprawdę kogoś nie zabił lub nie
zgwałcił. Pierwszy raz ogarnęły mną wątpliwości.
Czułam się tak, jakby mógł
wejść do mojej głowy i zobaczyć o czym myślę. Jakbym była
naga, pozbawiona wszystkiego co ukrywało tą osobę w środku. Ale
to nie mogło być możliwe. Ona nie mogła żyć. Ona nie żyła!
Po raz kolejny pokręciłam
głową, a z moich ust wydobył się dźwięk jakby zgłuszonego
krzyku. Zachowywałam się idiotycznie i sama bym to wiedziała,
gdybym potrafiła chociaż przez chwilę myśleć.
Był
moim wrogiem. Był sprzymierzeńcem.
Wiedziałam
o nim dużo. Nie wiedziałam nic.
On.
On wiedział o mnie wszystko. A
bynajmniej więcej, niż ktokolwiek inny.
-Ty!- warknęłam, ale nie było
w tym chłodu na jaki liczyłam. Nie byłam nawet pewna, czy to
usłyszał, bo dłoń nadal była przy ustach. Opuściłam ją, a ona
odruchowo zwinęła się w pięść.- Ty gnoju!
Nie
no, Grey. Tylko na tyle cię stać? Gnoju? Hahaha
Podniósł prawą brew, jakby
nie wierzył w to co usłyszał. Szczerze ja też w to nie wierzyłam.
-Coś ty powiedziała?- Było w
tym zdaniu więcej rozbawienia niż złości. No jasne, teraz się ze
mnie śmiej. Gnój.
-Ja...- Znów zaczęłam się
jąkać. Naprawdę? Jak jakaś idiotka zacznę się zacinać, a moją
pewność siebie szlak trafi.- Ja...Ten.. To...
Przymknęłam oczy i wypuściłam
powietrze ze świstem. Serce nadal biło mi jak oszalałe, a oddech
nie był zbyt równy.
On znalazł moją słabość.
A znając czyjąś słabość,
jesteś panem tej osoby.
-Gnój- powtórzyłam ściszonym
głosem nadal nie otwierając oczu. Po chwili dodałam pewniej.-
Nazwałam cię gnojem, bo to prawda. Tak bardzo cię to bawiło,
prawda? Zadowolony z siebie jesteś? Zniszczyłeś coś, co mi
pomagało, wiesz?
Uniosłam powieki by na niego
spojrzeć, by pokazać, że mówię po raz pierwszy coś naprawdę
poważnie.
-Nie pójdziesz dalej, jeśli
nie zmierzysz się z własnymi wrogami, z swoimi słabościami i
lękami.- Wzruszył ramionami i sięgnął po butelkę z napojem.
-Co ty możesz o tym wiedzieć?-
prychnęłam.- Jesteś jak syn dla Matt'a. Twój ojciec pewnie jest o
to zazdrosny, ale to tylko jedyny wasz problem w rodzinie. No,
oczywiście oprócz tego, że każdy się ciebie boi w szkole. Twoja
matka pewnie codziennie zamartwiała się, co się z tobą dzieje,
dopóki nie poznałeś Matta, prawda? Tak wyglądało twoje życie.
Nic nie wiesz o mnie i o prawdziwych problemach.
Odwróciłam się napięcie i
wypuściłam całej powietrze z płuc. Powoli oddalałam się w
stronę szatni, kiedy się odezwał.
-Nawet nie wiesz, ile był dał,
by znów zobaczyć matkę.
Stanęłam na chwilę i przez
moment szukałam drugiego znaczenia w jego wypowiedzi. Pochyliłam
głowę, dobrze wiedząc o co mu chodzi. Jego matka nie żyła. Ale
ja nie chciałam tej wiedzy.
-------------------
Hej. Pogrubiona czcionka to wspomnienie, w poprzednim rozdziale także ono było, ale teraz poprawiłam czcionkę by wyróżniało się od tekstu.
Wiem, że rozdział jest do du... Dobra, nie dokończę. Zostawiam Wam go do opinii.
Na Wattpad drugi rozdział, a teraz spróbuję wyjaśnić tym, którzy nie rozumieją o co w nim chodzi, nie martwcie się, nie jesteście sami. Ja też jeszcze teraz często nie rozumiem o co chodzi.
Jest to portal, na którym trzeba założyć konto, żeby cokolwiek można było zrobić. Gdy już ma się to konto, można czytać lub pisać samemu (albo obie te rzeczy) opowiadania i tam wrzucać. Wszystkie ff, opowiadania własne i tłumaczenia. Jest to o tyle fajne, bo każde opowiadanie musi być dodane do poszczególnej kategorii, a z niej dodatkowo do podkategorii. Nie wiem, co mogłabym jeszcze napisać. To chyba wystarczy, a jeśli ktoś założy tam konto, to pewnie uzyska odpowiedzi na resztę swoich pytań.
Jeśli macie jakieś pytania, to piszcie śmiało.
Do napisania
A więc rozdział bardzo mi się podobał, choć znalazło się duuużo literówek i kilka powtórzeń (tuż pod retrospekcją użyłaś wiele razy "osoba".
OdpowiedzUsuńCo do treści. W pewnym sensie mogę zrozumieć Naomi. Nathan zburzył jej mur, który budowała latami, a który odgradzał ją od uczuć świata zewnętrznego. Ta jej obojętność i wulgarność były jej otoczką, dzięki której mogła normalnie funkcjonować. Teraz stała się słaba i wrażliwa na ciosy.
Nathan. To było do przewidzenia, że jest sierotą. W poprzednich rozdziałach mówiłaś nam, że często się kręcił przy Domu Dziecka. Szkoda mi go. To porządny chłopak.
Rozdział był świetny i uczuciowy, a to, że wkradło się troszkę błędów... trudno. Treść i tak była genialna.
Pozdrawiam
Ress
PS. Jeśli czytasz, zapraszam na http://the-first-avenger.blogspot.com/ Jeśli nie, pisz migiem 14!
No właśnie...też wyłapałam parę powtórzeń i literówek, ale treść i tak świetna. bardzo podobało mi się, jak oddałaś uczucia bohaterki. Naomi musi naprawdę to przezywać, nie dziwię jej się z resztą. Nie wiem, jakbym zareagowała gdybym zobaczyła to, co ona widziała...nawet nie dopuszczam do siebie takiej myśli. Nathan mimo wszystko jej pomaga. nawet, jeśli chwilami wydaje sie chłodny i opryskliwy to w rzeczywistości też jest dzieciakiem z problemami a mimo wszystko próbuje jeszcze pomóc Naomi. Naprawdę bardzo go za to lubię. Moim zdaniem jest trochę tragiczną postacią, ale to sprawia że jest jeszcze bardziej tajemniczy i wyjątkowy. Podoba mi się jak go wymyśliłaś. Co do jego przeszłości to miałam wrażenie, że jest dość trudna. Znaczy...nie przypuszczałam że jest zdolny do gwałtu czy morderstwa nawet kiedy była o tym mowa, ale na pewno nie był grzecznym dzieciakiem z porządnego domu z bogatymi rodzicami. Tak naprawdę to nadal niewiele o nim wiemy i jest dość tajemniczą postacią, przynajmniej jak do tej pory. ale mam nadzieję, że wkrótce dowiem sie na jego temat więcej :)
OdpowiedzUsuńA tak poza tym to rozdziały mogły by być dłuższe, bo bardzo szybko się czyta i przynajmniej w moim wypadku to zawsze na koniec jest taka niecierpliwość, co będzie w kolejnym rozdziale :D
Ściskam :*
PS. jak byś miała chwilę, to u mnie nowy rozdział :)
http://moj-prywatny-pamietnik.blogspot.com
Skąd ja znam ten szablon???? A już pamiętam z jednego z moich blogów :)
OdpowiedzUsuńA tak szczerze to dziwnie mi się czyta z tym szablonem, ale to pewnie dlatego, że sama go mam :)
A co do rozdziału...
Wyłapałam trochę błędów, ale pewnie jej poprawisz. Co do fabuły to jak dla mnie wszystko było by ok, gdyby nie fakt, że czekałam na rozdział tak długo, a on jest krótki! :(
No trudno.
Czekam na next.
Tak bardzo szkoda mi Naomi. Próbuje zgrywać twardzielkę, kryje się pod taką maską, a tak naprawdę bardzo cierpi przez to co zobaczyła kiedyś. W sumie, to jeden z najgorszych możliwych sposobów na dowiedzenie się, że rodzice mają się rozstać. W sumie to też nie wiem, czy potrafiłabym po takim czymś rozmawiać ze swoją matką, ale to też nie zmienia faktu, że dziewczyna nie powinna aż tak źle odnosić się do swojej rodzicielki.
OdpowiedzUsuńNathan połamał na drobne kawałki jej maskę ochronną, pod którą ukryta była ta wrażliwość. Zrobiła coś, czego nie robiła już dawno i pewnie jest jej i dziwnie i głupio z tego powodu, ale wydaje mi się, że dobrze, że się tak stało. Czuję, że Nathan pomoże jej uporać się ze złymi wspomnieniami. W sumie, już po części to robi.
Bardzo współczuję mu utraty matki.
Rozdział świetny i nowy szablon również!
http://nothing-happens-by-chance-flyaway.blogspot.com/
miłego dnia. :)
Mimo paru literówek rozdział naprawdę fantastyczny. Nathan nieumyślnie poznał prawdziwą Naomi i jej słabość. Trochę żal tego chłopaka. Ogólnie bardzo dobry rozdział. Czekam na następne :)
OdpowiedzUsuńRozdział fajny. Już nie mogę się doczekać następnej części.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia :)
S.
Wpadam tu po sporej nieobecności, więc nie do końca wiem, o co chodzi, ale wiem jedno, co zrobię:
OdpowiedzUsuńWIEDZIAŁAM!!!
Wiedziałam, ze to pomiędzy Naomi, a Nathanem się kiedyś wydarzy. W sumie jakoś mnie to cieszy, nie wiem czemu, ale też szkoda mi dziewczyny. Uważa, że znów stała się słaba, ale jestem przekonana, że tak nie jest, na pewno sobie poradzi, a... Nathan jej w tym pomorze XD Tak, jak ja lubię romantyczne sceny (co z tego, że ta praktycznie nią nie była ;P). W każdym razie, super rozdział, nie sprawdziłaś go, a praktycznie nie było błędów ^^. Szkoda, że taki krótki :(. Pisz szybko następny, a ja biorę się za pozostałe, nieprzeczytanie rozdziały :>.
Do poczytania! ♥
Piękny szablonik :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie pomysł z retrospekcjami. Dobrze, że wyróżniłaś je spośród reszty tekstu.
Jej przeszłość to naprawdę niezła zagadka. Mam nadzieję, że szybko ją ujawnisz, bo to naprawdę intrygujące.
W sumie to nie wiem, dlaczego Naomi się tak zachowuje. Nie musi się na wszystkich wyżywać. Ale już taka jej uroda. :D
Nathan też ma jakąś piękna przeszłość? I co z jego matką?
Czekam na nn.
Pozdrawiam i weny!
[pat-czyli-ognistowlosa]
Wcale nie jest do du..! Mnie się bardzo podobało, bo był kompletnie inny od pozostałych. Wcześniej pokazywałaś główną bohaterkę jako osobę zbuntowaną, która jest zdolna do wszystkiego, ćpunkę, która może zrobić wszystko by tylko zdobyć narkotyki. A tutaj okazuje się, ze tak naprawdę jest normalną dziewczyną, która doznała wstrząsającego odkrycia i dlatego stała się takim "potworem" (w pewnym sensie). I tak naprawdę teraz to jest mi jej żal. A wydaje mi się, że to nie koniec jej tragedii. Wydaje mi się, ze spotkało ją coś jeszcze skoro w taki sposób reaguje na męski dotyk. Ciężko mi skomentować jej zachowanie względem Nathana i jego reakcję na to, bo wszystko było takie... dziwne.... zastanawiające. Naprawdę nie mam pojęcia dlaczego ona zachowuje się w ten sposób. Strasznie mnie to intryguje! ;D
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam na kolejny rozdział do mnie ;)
Ściskam, pozdrawiam i życzę udanego weekendu!:)
A więc znalazłam czas i nadrobiłam rozdziały u ciebie ;)
OdpowiedzUsuńWcale sie z tobą nie zgadzam. Rozdział jest świetny. W tym pokazałaś Naomi w innym świetle. Szkoda mi jej. Chowa się za tą maską, a pod nią jest bardzo słaba. Rozumiem jej zachowanie w pewnym stopniu ale nie do końca.
P.S. Bardzo fajny szablon ;)
Znalazłam tego bloga, i jest świetny boże..
OdpowiedzUsuńA rozdział jest genialny, nie zgadzam się z tobą! Pokazuje że jednak nie jest taka 'twarda' i okazauje to nie tylko sobie ale również i Nathan'owi. Słodkie poniekąd.
Życzę weny, a bloga dodaje so obs :)
Heej :)
OdpowiedzUsuńTrafiłam przypadkiem na link do twojego bloga, opis mnie zaciekawił, więc wpadłam :)) Przeczytałam wszystkie rozdziały na raz, bo nie mogłam się oderwać :D Masz świetny styl pisania, lekko i przyjemnie się czyta :) Dużo wątków, dużo akcji - to to co lubię najbardziej :P Pisz szybko następny rozdział bo już nie mogę się doczekać :) Dodaję do obserwowanych i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :D
Weeny ;3
Pozdrawiam !
Rozdział jest genialny ale to już wiesz. Wpadam żeby troche pomarudzić :3 bo dawno nic nie dodałaś. Dlaaczegoo? Kurcze bele no! Czy tylko mi sie dłuży ten czas?! Bo już nie mogę się doczekać kolejnej części, a zaglądam tu codziennie....prozę proszę napisz coś.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny :*
Witaj, rozdział wcale nie jest do dupy! Dziewczyno! Jest dooobry!!!
OdpowiedzUsuńA może jednak Naomi nie jest takim potworem, za jakiego się uważa? Wcale nie jest taką niedobrą, pozbawiona uczuć suką, którą przez długi czas udawała? Jest normalną dziewczyną, która posiada uczucia jak każdy inny człowiek, która potrafi śmiać się i płakać kiedy trzeba? Tak, tak... taka właśnie jest Naomi.
Te jej wspomnienia... hmm... Ty je umieszczasz w jakimś określonym celu i właśnie zastanawiam się w jakim..? W poprzednim rozdziale było o korepetytorze, którego matka Naomi jej załatwiła... to czytając ten rozdział pomyślałam sobie może matka zdradzała ojca właśnie z tym korepetytorem? No to by było logiczne. I że Naomi nienawidzi matki, bo rozbiła tą rodzinę?
Między nią a Nathanem coś sie dzieje. Widać to! Mają na siebie duuży wpływ. I dobrze :)
Czekam na 14., pozdrawiam ;*