Wszyscy byliśmy
aniołami. Bez wyjątku. Jednak my pragnęliśmy czegoś więcej. A
jeśli posiadaliśmy wolność wyboru, czemu mieliśmy jej nie
wykorzystać? Wykorzystaliśmy ją, a to spowodowało, że spadliśmy
i powstali. Upadli.
Rzuciłam
torbę na ławkę i poszłam się przebrać. Dokładnie zmyłam z
twarzy makijaż, a włosy związałam w wysokiego kucyka. Drżącymi
rękami zawiązałam sznurówki i biorąc butelkę z wodą, opuściłam
szatnię.
Stojąc
w cieniu przyglądałam się wszystkim obecnym osobą. Matt co jakiś
czas podchodził do kolejnej osoby i zajmował jej chwilę. Założyłam
dłonie na klatce piersiowej i zmarszczyłam brwi. Nie potrafiłam
zebrać myśli w całość. Uciekłam dzisiaj ze szkoły. Stąd też
chciałam uciec.
Usiadłam
na chłodnej podłodze i odchyliłam głowę do tyłu. Było zbyt
wiele ludzi. Zbyt wiele, bym mogła wyrzucić z siebie to wszystko i
zbyt wiele by cokolwiek tam mogło mi pomóc.
Miałam
cholernie dość tego starania się. Po jaką cholerę się starałam?
Co niby chciałam tym udowodnić? Że co? Że nie upadłam na samo
dno?
-Grey
przecież wszyscy wiedzą, że to prawda- warknęłam do siebie
rzucając butelką o ścianę. Odgłos uderzenia rozniósł się
echem po korytarzu, ale tam został. Na hali nikt tego nie usłyszał.
A zresztą, co mnie to miało obchodzić?
Byłam
wściekła. Nie. To za mało powiedziane. Byłam bardzo, ale to
bardzo wkurwiona i jedyne co miałam w głowie to działka. Piękna
biała kreska, kilka sekund i zapomnienie. Zbyt bardzo brakowało mi
tego uczucia. Takie niebezpieczne, a jednocześnie dające najwięcej
bezpieczeństwa. Bo tak się czułam, kiedy wzięłam. Bezpieczna. I
nic, a przede wszystkim nikt nie mógł tego zmienić.
Kiedy
w końcu podniosłam swój tyłek z podłogi, dostrzegłam, że
Osiłek idzie w moją stronę.
-Pokaż
oczy.- Był całkowicie poważny i opanowany. Przejechał wzrokiem po
całej mojej osobie i zatrzymał się na twarzy.
-Nie
brałam.- Spróbowałam go wyminąć, ale uniemożliwił mi to kładąc
dłoń na moim ramieniu. Strzepnęłam jego dłoń z wściekłością
wypisaną na twarzy. Co on sobie myślał? Nie przychodziłam tu dla
niego. Sam tak powiedział, więc powinien odwalić się ode mnie i
zacząć coś robić.
-Naomi
jeśli kłamiesz...- w tych słowach nie było złości. Możliwe, że
była troska, ale to właśnie ta troska, która była tak bliska
litości, zdenerwowała mnie najbardziej.
-Kurwa
mać!- krzyknęłam.- Czy do ciebie człowieku nie dociera, że nie
brałam?! Jestem czysta i bardzo żałuję, że tak jest. Wolałabym
zaćpać się na śmierć niż dalej tutaj być, ale jestem! Od
trzech lat jestem na tym durnym świecie i żyję. I zostawiłam
ostatnią rzecz jaką miałam. By tutaj być.
Ostatnie
dwa zdania powiedziałam praktycznie szeptem. Nie chcąc dłużej tam
stać, ruszyłam przed siebie. Podeszłam do wolnej bieżni i nie
przejmując się rozgrzewką, od razu nastawiłam na szybki bieg. Nie
powiedziałam tego. Nie mogłam tego powiedzieć. Nie mogłam wyjawić
prawdy.
Zrobiłaś to.
A będziesz tego
żałować.
Ja
nie żałuję niczego, do cholery! Nie czuję, nie powinnam czuć.
Ból już nie daje ulgi, przekroczyłam granicę i nadal tutaj
jestem. Już nie mogłam oszukiwać samej siebie. Zmieniałam się.
Wydałam na siebie wyrok. Przegrałam. Jednak nie zamierzałam się
poddać. Nie tym razem. Tym razem będzie inaczej.
-Idziemy.
Zmarszczyłam
brwi, ale zignorowałam osobę, która stała obok. Nie wiem ile już
przebiegłam, mało mnie to interesowało. Dzisiaj nie zamierzałam
zajmować się niczym innym niż bieganiem.
-Barbie
nie wnerwiaj mnie- ostry ton już wiadomej mi osoby zwrócił moją
uwagę na moment. Rzuciłam w kierunku Czarnego krótkie spojrzenie,
jednak nadal nie wyłączyłam bieżni.
-Przez
ciebie straciłam szanse na dobry dzień- warknęłam.- Kto kogo tu
wnerwił?
Wolałam
zrzucić na niego winę. Tak było prościej. Każdy tak robił.
Zwalał winę na drugiego i tym samym siebie oczyszczał. Gdyby nie
Nathan teraz pewnie zabawiałabym się z tym... Mniejsza z tym jak
miał na imię. Nie miałam pamięci do imion. Ale on miał coś
czego pragnęłam. Coś co pomagało mi w trudnych chwilach, a Czarny
mi to odebrał. Tak jak kiedyś On.
Nawet
się nie zorientowałam, kiedy chłopak wyłączył maszynę, a tym
samym spowodował, że poleciałam do tyłu i pewnie rozwaliłabym
sobie głowę, gdyby nie winny tego wszystkiego. Poczułam jak
zawisłam kilka centymetrów nad podłogą podtrzymywana tylko przez
ramię bruneta, który złapał mnie w ostatniej chwili.
Nathan
pochylał się nade mną, a ja patrzyłam na niego zszokowana. Nim
zdążyłam jakkolwiek zareagować, on postawił mnie i odsunął się
na bezpieczną odległość. Wzięłam głęboki oddech i odwróciłam
się do niego tyłem. Próbowałam uspokoić serce, który biło
stanowczo za szybko. Nie wiedziałam z jakiego powodu, ale wolałam
sądzić, że to przez bieg.
-Czy
ty do cholery nie myślisz?!- Popatrzyłam na niego, gdy byłam
pewna, że na mojej twarzy zniknęły jakiekolwiek oznaki... czego?
Zawstydzenia, zaniepokojenia, ulgi? Pierwszy raz nie miałam pojęcia
co tak naprawdę czułam.
-Idziemy
biegać.- Wzruszył ramionami i rzucił w moim kierunku butelkę
wody. Przeszedł obok mnie i ruszył w kierunku wyjścia.
-Biegałam,
jakbyś nie zauważył- zawołałam za nim.
Dopiero
po chwili zorientowałam się o co mu chodziło. Mieliśmy iść
biegać. Na zewnątrz. Niechętnie ruszyłam za nim, a przed wyjściem
zawahałam się.
-Grey
chyba nie powiesz mi, że boisz się porażki.- Ewidentnie się ze
mnie nabijał i sprawiało mu to radość. Popatrzyłam na niego
przez moment, a potem na drogę.
-Gdzie
będziemy biegać?- spytałam udając znudzoną. Zrobiłam kilka
kroków na przód i rozejrzałam się uważnie w około.
Obiecał, że nic nie
będzie takie jak wcześniej.
Przełknęłam
ślinę i założyłam za ucho pasmo włosów, które wypadły spod
gumki.
-Tu
niedaleko jest park.- Wzruszył ramionami.- Jest porośnięty, ludzie
tam nie chodzą. Nikt nas razem nie zobaczy.
Tego
obawiałam się najmniej. Miałam w dupie, czy ktoś nas razem
zobaczy czy nie. Co to by zmieniło? Para odmieńców, którzy
biegają wieczorem po parku. Bałam się wspomnień. Właśnie
dlatego nie chciałam się zmieniać. Bo znów zaczynałam się bać.
-Nie
będę biegać z tobą- zaprzeczyłam siadając na metalowej ławce,
która jeszcze była ciepła.
-Będziesz.
-Bo
ty tak powiedziałeś?- prychnęłam nerwowo tupiąc nogą. Nie
mogłam iść biegać. Nie teraz. Nie dzisiaj.
-Idziesz
biegać albo powiem Matt'owi o dzisiejszej akcji.
Podniosłam
wzrok by na niego spojrzeć. Mówił poważnie, nie żartował.
Spojrzałam mu prosto w oczy widząc w nich wyzwanie. Po raz kolejny
poddawał mnie testowi. Sprawdzał moje możliwości, moją siłę
walki.
I
kiedy miałam już dać za wygraną, coś zwróciło moją uwagę. W
innym wypadku pomyślałabym, że to przewidzenie. Mój mózg
odruchowo zaczął sobie wmawiać, że to co widzę jest
przewidzeniem. Wiele razy miałam omamy z tym widokiem. Jednak tym
razem to była prawda.
Znieruchomiałam.
Przestałam oddychać. Przestałam reagować na wszystko co mnie
otaczało. Krew huczała mi w uszach, a jedyne słowo, które
przebijało się przez to wszystko było „uciekaj”.
On
wrócił. On mnie zauważył. A ja znów miałam piętnaście lat.
-Nathan-
szepnęłam.- Zabierz mnie stąd. Proszę.
Przeszłość jest,
była i będzie. Tylko od ciebie zależy jak ją wykorzystasz.
Westchnęłam
ciężko poprawiając spódniczkę. Jeśli można było ją tak
nazwać, bo oczywiście ledwo zakrywała mi dupę. Nie wiedziałam,
że powrócenie do szpilek będzie jeszcze trudniejsze niż to, że
przestałam w nich chodzić.
Szłam
przez korytarz, który był już praktycznie pusty. Kilka minut temu
rozbrzmiał dzwonek informujący uczniów, że pierwsza lekcja
właśnie się rozpoczęła i zaczął się nowy tydzień nauki. Od
tamtego dnia nie pokazałam się na siłowni. Czy było mi przykro z
tego powodu? Jeśli ktoś chciał kłamstwa, to mogłam odpowiedzieć.
Nie, nie było mi przykro. Jednak prawdę pozostawię dla siebie.
Grey walczyłaś o to
by być zimna. Tamten dzień był chwilą słabość, ale go
przeszłaś.
Otworzyłam
drzwi nie pukając. Nie spojrzałam nawet na biurko nauczycielki,
która pewnie znów zapisała moje spóźnienie. Powinnam za to
odsiedzieć jedną godzinę lekcyjną, ale jakoś nigdy nie miałam
po drodze by się tu zjawić drugi raz tego samego dnia.
Ruszyłam
w stronę mojej ławki ignorując dziwne zachowania ludzi. Na sekundę
spojrzałam na Nathana i spostrzegłam, że też zachowuje się
dziwnie. Wpatrywał się w nauczycielkę.
-Panno
Grey ma pani spóźnienie.- Zatrzymałam się w pół kroku.- Nie
powinna pani tego robić.
NIE.
NIE. NIE.
Słyszałam
rozbawienie w jego głosie, choć dobrze wiedziałam, że na twarzy
jest opanowany. Przygryzłam dolną wargę i stwierdziłam, że już
nie pamiętam kiedy ostatni raz to robiłam.
-Cóż-
przybrałam znudzony ton.- Robię to co chcę i kiedy chcę.
Obróciłam
się w jego stronę i spojrzałam mu prosto w oczy. Jego były
wyraźnie rozbawione, patrzył na mnie jakbyśmy mieli oboje wspólny
sekret i jakby to było bardzo ekscytujące i zabawne. Jeśli do
tego, że mamy wspólny sekret mogę przyznać rację, to do tego
drugiego mam całkowicie inne zdanie.
-Jestem
nowym nauczycielem matematyki, a ty młoda damo spędzisz dzisiaj ze
mną dodatkową godzinę- posłał mi szeroki uśmiech hollywoodzkiej
gwiazdy filmowej.
Ciekawe czy jak
posuwałeś moją matkę, też mówiłeś do niej „młoda damo”.
-To
się okażę- warknęłam.
-Tutaj-
usłyszałam szept, kiedy zbliżałam się do mojej ławki. Zerknęłam
w stronę Czarnego, ale ten była zapatrzony w pustą kartkę przed
sobą. Jednak po chwili jego usta znów się poruszyły.
Zajęłam
miejsce obok niego przy ścianie. Gdyby ktoś stanął z boku
możliwe, że nie dostrzegłby mnie za chłopakiem.
Wyciągnęłam
swoje rzeczy i chwyciłam do ręki ołówek. Ostatni raz zerknęłam
na Nathana, a potem na Niego. Ten drugi choć tłumaczył coś
uczniowi po drugiej strony sali, patrzył na mnie. Podniosłam wyżej
głowę i posłałam mu wyzwanie. Kiedy się odwrócił, wróciłam
do mojej kartki i mimowolnie nabazgrałam banalne i nic nieznaczące
słowo.
„Dziękuję”.
---------------
JESTEM!
Dziękuje wszystkim, którzy czekali cierpliwie na kolejny rozdział. Jestem Wam bardzo wdzięczna, że ze mną zostaliście, choć najchętniej nigdzie bym nie wyjeżdżała i nie zmuszała Was do kilkutygodniowego czekania. Ale już jestem i nie zamierzam wyjeżdżać na dłużej niż weekend.
W ten rozdział jest taki trochę przełomowy. Bynajmniej moim zdaniem. W nim pokazałam Wam trochę innej strony Nathana i Naomi. Jest też tajemniczy On.
Mam wielkie zaległości u wszystkich. Więc powoli będę się zabierała za ich nadrabianie, bo choć czasami miałam możliwość przeczytania u Was nowego rozdziału, to nie miałam zbytnio czasu ani możliwości by go skomentować i mam nadzieję, że nie jesteście za to na mnie źli.
Kolejny rozdział będzie na początku przyszłego tygodnia, mam nadzieję.
Czekam na Wasze opinie i mam nadzieję, że Wam się podoba.
Do napisania.
Kooocham <3
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam. Podobało mi się. Porządny napisze jak się wyśpię. Dobranoc
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak ja czekałam na ten rozdział! Ale do rzeczy...
OdpowiedzUsuńNaomi była tu rzeczywiście inna, ale mi się to podoba. A zwłaszcza ta scena miedzy nią a Nathanem :P ja go naprawdę uwielbiam i cholernie go dziewczynie zazdroszczę. może on ma brata bliźniaka?
ta scena na bieżni, kiedy on ja uchronił prze upadkiem...Uwielbiam. Myślałam, że się W KOŃCU pocałują. Bo miedzy nimi do czegoś dojdzie, no nie? Bo oni nie mogą być tylko przyjaciółmi. Od razu mówię, że się nie zgadzam :P
I w sumie to podziwiam Naomi za jej silną wolę. Ale za daleko już zaszła, żeby znowu się poddać i wrócić do nałogu. Chociaż domyślam, się jak musi być jej trudno to wiem, że dziewczyna da radę. Po prostu w nią wierzę :D
No i ten tajemniczy On...Coś czuję, że Naomi go zna, nawet bardzo dobrze zna. I po scenie z przed siłowni mogę się tylko domyślać, jak musiało zaniepokoić ją jego pojawienie się. Aż do tego stopnia, że poprosiła Nathana o pomoc, a przecież ona zwykle nie prosi o pomoc. Mam nadzieję, ze szybko wstawisz kolejny rozdział bo już się nie mogę doczekać. :)
Jak będziesz miała chwile, to zapraszam do siebie :)
Sekretna
Brakowało mi tego opowiadania. Jest z zupełnie innej bajki niż inne teksty, które tu czytam i za to je uwielbiam.
OdpowiedzUsuńŚwietnie opisujesz uczucia bohaterów. Mi to wychodzi jak ślepemu czytanie, więc podziwiam tę umiejętność u innych. Czytając, jestem w stanie przeżywać to samo co Noemi. Coś niesamowitego.
Podoba mi się relacja Noemi i Nathana. Jeśli coś między nimi zajdzie (czego nie mogę się już doczekać), na pewno nie będzie to nudny związek. Dwie ciekawe i zupełnie różne osobowości. Będzie się działo!
Muszę ci się do czegoś przyznać. O tyle, o ile uwielbiam Nathana (typowy niegrzeczny, nieprzewidywalny chłopiec - mój ideał), o tyle nie przepadam za Noemi. Trochę nie rozumiem jej postępowania, pewnie jest to spowodowane tym, że jeszcze nie wszystko o niej wiemy. Pożyjemy, zobaczymy. Na razie się tym nie przejmuj. Czuję, że to chwilowe i zbiegiem czasu mi przejdzie
Kim, od cholery, jest ten tajemniczy On? Muszę się dowiedzieć jak najszybciej. Udało ci się mnie zaciekawić i nadać wszystkiemu tajemniczą otoczkę.
Czekam na więcej oraz życzę masy weny!
Pozdrawiam
BOMBA!
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten rozdział <3
Fajnie, że do nas powróciłaś z nową energią i niesamowitymi pomysłami.
Czekam na kolejne rozdziały.
Życzę weny i pozdrawiam :)
Rozdział mi się podoba i działo się. Teraz będę się zastanawiała kim jest ten tajemniczy On? Pożyjemy zobaczymy ^^
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na next'a.
Miłego dnia ♥
S.
W koncu w koncu w koncu :D
OdpowiedzUsuńTyle czekalam na nowy rozdzial i jest. W koncu cos sie dzieje cos na co nie da sie dlugo czekac.
Czekam z niecierpliwoscia na kolejny rozdzial :*
Cudowny!
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie kim jest tajemniczy On.
Czekam na kolejny.
Pozdrawiam i weny!
[pat-czyli-ognistowlosa]
Rzeczywiście Naomi jest tu inna.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie kim jest ten tajemniczy ON... Ale to pewnie wyjaśni się w niedalekiej przyszłości. Moim zdaniem jest on z przeszłości. W końcu poprosiła o pomoc Nathan'a, a ona o pomoc nigdy nie prosi..
Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)
P.S. Przepraszam jeżeli będę miała w najbliższym czasie zaległości, ale ja także wyjeżdżam i nie wiem jak będzie z czasem u mnie. Ale na pewno nadrobię.
Pozdrawiam :)
Coś Ci się chyba szablon zepsuł:D Nie wiem czy tylko u mnie tak jest, ale nie widzę obrazka z lewej;)
OdpowiedzUsuńOj Naomi nawet nie zdaje sobie sprawy jakie ma szczęście, że stoi przy niej ten Nathan. Z początku wydawał mi się kompletnym idiotą i nie lubiłam go, ale teraz z każdą chwilą jest mi coraz bliższy. Przede wszystkim dlatego, że swoim zachowaniem i tekstami skutecznie uniemożliwia Naomi ćpanie. A najlepsze w tym jest to, ze w życiu nie powiedziałabym, że to właśnie on będzie się o nią troszczył (tak skrycie, ale jednak) i ze to on praktycznie wyciągnie ją z nałogu. Bo fakt, Kate rzuciła to sama, ale to on jej zabrania, to on ją motywuje do ćwiczeń i jest trochę takim Aniołem Stróżem, ale w skórze diabła;D
Bardzo podoba mi się ten rozdział. I to świetne, że pokazujesz jak ciężko jest jej wygrać z nałogiem. A jednak walczy. Więc już jest wygraną;)
Pozdrawiam!:*
I dziękuję za komentarz u mnie! ;)
Hej, podobnie jak i Ruda, też nie widzę zdjęcia z boku. :) Nie wiem czy tak ma być, czy coś się zepsuło. ;) Piszę o tym na wszelki wypadek.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że Naomi robi postępy odkąd zaczęła przychodzić na tą siłownię do swojego ojczyma. Nie ćpa i to najważniejsze. Myślę, że dzięki sportowi, może wyładować swoje wszelkie złości właśnie w taki sposób – ćwicząc. Zaczynają też rosnąć w niej różne uczucia, których wcześniej nie miała.
Co do Nathana… Wydaje mi się, że dobrze, że chłopak znalazł się na jej drodze. Na początku nie wydawał mi się kimś godnym uwagi, ale teraz, widać, że chce dla dziewczyny dobrze. Chce ją zmienić na lepsze i pozbyć się jej złych zachowań. Mimo, że ona się buntuje – potrafi ją zmotywować. Dobrze, że jest.
http://nothing-happens-by-chance-flyaway.blogspot.com/
miłego dnia.
Napisałam taaaki długi komentarz. Trzy dni temu. Byłam na komórce. NA KOMÓRCE. Straciło mi się WiFI i KLOPS. Kurka wodna! Nathan. Jest to owca w wilczej skórze. A Barbie? Kim ON jest, że ta twarda babka tak się go przestraszyła?
OdpowiedzUsuń