piątek, 13 czerwca 2014

6. MY STORY = MY PAIN

-Wredna, zimna suka!
Może i tak. A może... Może po prostu nie chc...
Nie ważne.
W tym momencie czułam się jak kompletna idiotka. Oczywiście to nie zasługa jakże wielce idealnego pana "nie masz prawa się do mnie odezwać", ale zasługa mojego spowolnionego zapłonu, który dopiero teraz uświadomił mi, że zamknęłam sobie ostatnie drzwi wiedzy i szansy na powrót do Los Angeles. 
Tak naprawdę już nie wiedziałam, dlaczego tak się upierałam by tam wrócić. Ojciec nadal się do mnie nie odzywał, a jego widok był pewnie wymysłem mojej bujnej, a zarazem chorej wyobraźni. Na chwilę przez myśl mi przeszło, że byłabym wspaniałym pisarzem, gdybym oczywiście zebrała się do kupy i zaczęła myśleć. A teraz właśnie to robiłam, tyle że z całkowicie innego powodu, który zwie się Kate Janner.
Chodziłam po całym pokoju zastanawiając się co zrobić, by dziewczyna zaczęła choć trochę gadać. Byłam pewna, że coś wie tak jak tego, że nic mi nie powie, do puki odpowiednio ją nie przeproszę. 
Tyle, że ty nie umiesz przepraszać, Grey
-Och. Zamknij się- warknęłam zirytowana dopiero po chwili uświadamiając sobie, że gadam sama do siebie.
No więc, nie mogłam jej ot tak przeprosić, bo nawet to słowo nie przechodziło mi przez gardło. Na serio. Próbowałam, nic z tego. Nawet jak literowałam. Jeślibym już to powiedziała, to i tak ona by nie uwierzyła w moje szczere chęci i pewnie kazałaby mi się walić. Oczywiście używając do tego innego, bardziej kulturalnego, określenia, które i tak oznaczałoby to samo. 
Od wyjścia Sharpa minęły dwie godziny, a po jego przyjaciółce nadal nie było śladu. Próbowałam w jakiś sensowny, zrozumiały dla mnie, sposób wyjaśnić jak ta dwójka może się ze sobą przyjaźnić i tak jak sposobu na przeprosiny, tak tego jeszcze nie wymyśliłam. Ale spokojnie, może kiedyś się uda. Tak.. jak będę po sześćdziesiątce, a moim jedynym współlokatorem będzie pies, bo kotów nie znoszę.
Nie chciałam się przyznawać przed samą sobą, ale gdzieś tam, w środku, sama potrzebowałam pogodzić się z Kate i nie dlatego, że potrzebowałam informacji, a po prostu... nie chciałam już ranić.
Jednak było pewne, że nigdy nie wypowiem tego na głos, a każdą myśl, która próbowała mnie do tego przekonać, odganiałam w najdalszy kąt i zakrywałam kocem by pod żadnym pozorem te myśli mnie nie zmieniły. Naomi Grey nie ma uczuć, więc nie powinna chcieć się godzić. Chyba, że ma interes. Wszyscy tak myślą, więc niech tak zostanie.
Tak, trzeba trzymać się myśli, że mam interes. Spacerowałam po pokoju w jednej ręce dzierżąc popielniczkę, a w drugiej któregoś z kolei papierosa. Było pewne, że śmierdząc w pokoju nie pomogę w szybszym rozwiązaniu tego konfliktu, ale paląc mogłam się bardziej skupić.
W między czasie zastanawiałam się nad Nathanem. Jeśli powoli zaczynałam rozumieć dlaczego zadaje się z Kate, to nadal nie rozumiałam, co robił w sierocińcu. Moja "siostra" pewnie chciała pomóc, a on? Czy człowiek taki jak on, może komukolwiek pomagać? Tak w ogóle, to kim on na prawdę jest?
Ty się mnie pytasz?
Patrząc na to, jak stanął w obronie osiemnastolatki mogłoby tak się wydawać. Ale co innego pomagać córce trenera, a co innego pomagać obcym.
Powiedz jej prawdę.
Pokręciłam głową. Nie, akurat tego nikt się nie może dowiedzieć, a jeśli? Mam jej powiedzieć rzecz, o której chcieli się dowiedzieć ci wszyscy terapeuci. Oni chcieli jak najszybciej mi "pomóc", wyciągnąć forsę od ojca i się zmyć szukając następnych idiotów, którzy nabiorą się na ich sztuczki.
A co jeśli mi nie uwierzy? Albo wygada matce? Ta druga wtedy chciała wyrzuć mnie z domu, choć tak naprawdę to była jej wina. To ona przyprowadzała do domu co chwilę kogoś nowego i to ona przyprowadziła tego psychopatę. 
Potrząsnęłam głową próbując wymazać z swojej pamięci jego twarz. To nie była godzina, w której miałam liczyć. To nie była godzina, w której miałam szukać zagubionego bólu i to nie była ta, gdy miałam stanąć przed lustrem i Go zobaczyć.
W chwili gdy z moich ust wydobył się kolejny wulgaryzm, drzwi zaskrzypiały i do środka weszła blondynka. Jakby mnie nie zauważając podeszła do łóżka i sięgając po książkę położyła się na nim. Było to naprawdę dziwne, bo już zaczynałam się przyzwyczajać do częstotliwych prób rozmowy z jej strony. Przez moją wielką, lodową ścianę, która odgradzała mnie od reszty świata powoli zaczynała się przedzierać myśl, że ją zraniłam i to bardzo. Bardziej niż chciałam
Ogarnij się. Miękniesz, stajesz się słaba. Nawet nie zauważysz jak dasz sobie wszystkim wchodzić na głowę, a nie chcesz tego, prawda?
Pokręciłam przecząco głową i zaciągnęłam ostatni raz papierosa, a potem zgasiłam go. Nie patrząc, zamiast popielniczki, dotknęłam dłoni i nagle oprzytomniałam. Wypuściłam naczynie z ręki mając przed oczami Tamten dzień, Tamten wieczór.
Na szczęście tylko musnęłam papierosem dłoń, więc miałam nadzieję, że aż tak nie będzie tego widać. Powoli przykucnęłam i podniosłam to, co upuściłam.
Po jakimś czasie przeniosłam wzrok na nastolatkę. Nigdy nie pomyślałabym, że osoba taka jak ona mogłaby być homo. To nie ta bajka. Ona powinna czytać te durne romanse, wzdychać do gejowskich aktorów i wokalistów, którzy nigdy nie powinni posiadać tego mienia. A jednak, prawda była inna. 
-Możemy pogadać?
Ja przynajmniej spytałam, a nie jak tu nieobecny dupek, który wparował do nie swojego domu i zaczął się wydzierać nie dopuszczając mnie do głosu. A jeśli ktoś nie dopuszcza mnie do głosu, to naprawdę jest już źle. Niewielu ludziom się to udaje i mają szczęście.
Zignorowała mnie. Ot, tak po prostu mnie zignorowała. Byłam pewna, że w tej chwili na mojej twarzy było zaskoczenie. Niedopisania zaskoczenie. No bo jak, ona ignoruje ludzi? To moja działka. Od tego jestem ja. Ja ignoruje, a ona jest moim przeciwieństwem.
Westchnęłam sfrustrowana i założyłam dłonie na klatce piersiowej. To będzie trudniejsze niż myślałam.
-Do cholery Kate!- wybuchnęłam, gdy po raz kolejny nawet na mnie nie spojrzała.- Czego ty ode mnie chcesz?! Żebym przepraszała cię na kolanach i błagała o wybaczenie?!
Powoli odłożyła książkę na bok i spojrzała na mnie tak jakby nie widziała nic złego w tym co zrobiła. 
-Naomi to ty czego ode mnie chcesz?- spytała spokojnym głosem jak gdyby nigdy nic.
-Chciałabym...- No wyduś z siebie to słowo.
-Tak, wiem.- Opadła na poduszki.- Ale ty tego nie powiesz, bo...?
-Bo nie umiem!- Wyrzuciłam ręce w powietrze.- Zadowolona?! Nie umiem przepraszać. 
-Nie musisz tego robić ze względu na Nathana- wyznała.-On...
Wywróciłam oczami. Przecież logiczne było, że to nie przez niego ja przepraszam. Chociaż szczerze powiedziawszy on też podniósł mi ciśnienie. 
-Przecież dobrze wiesz, że i tak nie posłuchałabym Czarnego- mruknęłam opierając się o jej biurko.
-Kogo?- Na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, tak jakby nie była na mnie zła. Jakby mi wybaczyła.- Jak go nazwałaś?
-No... Czarny?- powiedziałam niepodobnym do mnie tonem, jakbym to ja się spytała. A po chwili zorientowałam się.
Naprawdę tak na niego mówię?
Z jej ust wydobył się cichy chichot. Ja nie widziałam w tym nic śmiesznego, przecież go nie obraziłam. Chociaż miałam ochotę. Ale jak inaczej mam na niego mówić, hm? Przecież on nawet chodzi cały czas ubrany na czarno i tylko dziwne jest to, że nie jest ciemnoskórym.
-Naomi...- Już uspokoiła się.- Chcesz mi coś powiedzieć, tak? I to nie chodzi o przeprosiny.
Czułam jakby przedostawała się przez mój mur, jakby potrafiła usłyszeć to o czym myślę.
-Wybaczyłam ci, wiesz?- Wpatrywała się we mnie.
Zaskoczyła mnie tym. Nie potrafiłam jej przeprosić, a ona bez niczego mi wybaczyła. To było takie dziwne. To było takie nieznane. Szczególnie dla mnie.
-Nie myśl, że tak bez niczego- zeskoczyła z łóżka.- Widziałam twoją minę, gdy Nathan nie dopuścił się do głosu. Może trochę przesadził, ale on już tak ma...
Machnęła ręką siadając przy swoim biurku jak zwykle do matematyki. Stałam zamurowana, ale słowa, które powiedziała potem, zrobiły na mnie jeszcze większe wrażenie.
-Mi- Popatrzyła na moją osobę.- Naprawdę czasami da się ciebie lubić, tylko ty nie chcesz by ludzie to robili.
Objęłam się ramionami.
Nawet nie pamiętałam, gdy ktoś powiedział mi takie słowa. I one nie były złe. One pierwszy raz uświadomiły mi, jak wiele straciłam. Lecz nadal będę tracić, bo się nie zmienię, bo już taka będę.
-Tylko przestań ukrywać to kim jesteś.- Odwróciła się do swoich książek.
A jeśli... A jeśli ja już nie potrafię?
Potrząsnęłam głową i przybrałam mój obojętny wyraz twarzy.
-Mi- powtórzyłam.- Nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz ktoś tak do mnie powiedział.
---------------------
Tak, wiem jesteście na mnie złe. Obiecuję, że w przyszłym rozdziale będzie dużo Nathana.
Czytałam Wasze opinię na temat Naomi i właśnie chciałam, żebyście właśnie tak ją postrzegały. Nie wiem czy po tym rozdziale jeszcze bardziej ją będziecie nie lubić lub wręcz przeciwnie, ale chętnie się dowiem.
Jeszcze raz przepraszam za brak Nathana, w tym tygodniu uciekł i poszedł na wagary. Jak zwykle :D
Czekam na wasze opinie.
Do napisania.

12 komentarzy:

  1. Nie masz za co przepraszać :)
    Mi brak Nathana nie przeszkadza, dodaje on dużo akcji i wgl, ale napisałaś tutaj o Naomi, a jak już mówiłam kocham, gdy mówi się o odczuciach bohaterów.
    Rozumiem Naomi bo sama nie umiem przepraszać i nigdy tego nie zrobiłam i nie zrobię, jest to wkurzające bo ranie nawet tych, na których mi zależy.
    Na prawdę podoba mi się postać Naomi, tak wredna suka XD
    Gdyby któś mnie nie ogarnął też bym taka była i mimo wszystko trochę jestem więc doskonale ją rozumiem.
    Ciekawi mnie jak do końca było z tym psychopatą. Umiesz wciągnąć czytelnika. wiesz? Na pewno wiesz :)
    Czekam na następny. Nie ukrywam, że nie cierpliwie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział, choć ciągle nie jestem przez wyczajona do ukrywania treści. Cały czas zastanawia mnie kim jest Kate i tak dalej. Potrafisz trzymać człowieka w napięciu. Czekam na nn. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju pisz juz nastepne !! Swietne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. OO Naomi chciała przeprosić Kate? A to nowość xd Jednak nie potrafi tego jednego słowa wypowiedzieć... Na szczęście wybaczyła jej.
    Czyżby Naomi została zgwałcona? Tak wywnioskowałam z tego wszystkiego ale nie wiem.
    Mimo wszystko to chyba lubię Naomi. Jest wulgarna i wgl ale musiała przez coś przejść... ja sama nie wiem czy nie byłabym taka gdyby ktoś rozpierniczył mi rodzinę i gdyby wszystko w moim życiu było tak jak u niej. Ale na szczęście nie jest.
    A brak Nathana mi nie przeszkadza.
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz co obrażam się :c Gdzie Nathaś ;c
    Jesteś jedyną osobą która sprawiła że kujonka wydaje sie być tajemnicza. <3
    Częściej dodawaj te rodziały. Wakacje się zbliżają !! I informuj mnie w Spamie dalej :D :D

    Dodałam cię do zakładki "czytam" masz tam opis tego co sądze o twoim blogu ;D

    www.theternalexile.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na kolejne części opowiadania

    OdpowiedzUsuń
  7. jejku zapomnialam że ty piszesz jeszcze tego bloga . naomi chciała przeprosić kujonke ? nie możliwe . pierwszy raz spotykam się z tym że rodzeństwo osoby tak zbuntowanej jak Naomi nie jest do końca normalne , oczywiście nie obrazajac tutaj nikogo bo zreguly jest tak że jedna siostra jest grzexznaitp. druga to jej przeciwieństwo mam nadzieję że wiesz o co mi chodzi a u cb obydwie skrywaja tajemnice chociaż po jednej nikt by się tego nie spodziewał i czyni to twoje opowiadanie wyjątkowe i strasznie orvinalne ciekawe . strasznie mi się spodobało i dawaj mi znać o obydwóch opowiadaniach jakbyś mogła a nie tylko o nienawisci bo wtedy znowu zapomnę o tym . strasznie chaotycznie to napialam mam nadzieję że sie nie pigubisz i że to co tu napisałam nie jest pozbawione sensu

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej.
    Nie wiem co sądzić o Naomi. Wydaje mi się, że w końcu delikatnie zmięknie. Być może właśnie pod wpływem Kate. Zaczęła już mieć wyrzuty sumienia, chciała ją nawet przeprosić, a to już naprawdę dużo. Dobrze, że miały okazje porozmawiać. Może się do siebie zbliżą.
    Przepraszam, że tak krótko i czekam na kolejny rozdział. Coraz bardziej ciekawi mnie ta historia.

    fatal--love.blogspot.com
    ściskam i życzę miłego dnia. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj!
    Dziękuję za zaproszenie na Twojego bloga. Przeczytałam wszystko jednym tchem i szczerze powiem, że jestem pod wrażeniem.
    Naomi jest tak wyuzdaną i tak wulgarną, krnąbrną dziewuchą, że aż momentami mnie irytuje. Ale... potem przypominam sobie opis fabuły i wiem, że COŚ się wydarzyło. Trzy lata temu. Coś, co spowodowało, że dziewczyna się pogubiła. I to nie jest jej wina, choć można odczuwać takie wrażenie. Myślę, że ona się przed czymś broni, od czegoś ucieka, dlatego stworzyła wokół siebie ten mur. Dlatego jest taka, jaka jest.
    Ale powolutku się zmienia. Mięknie. Powoli powracają do jej serca i rozumu uczucia, które wydarzenie sprzed lat wymazało.
    Czy aby na pewno tak się dzieje przez Katie i Nathana? "Siostra" rozkrusza w Naomi lód, ale zastanawia mnie jaką rolę w tym wszystkim ma Nathan i o co chodzi z tym sierocińcem?
    Kurde, myślałam, że w rozdziale 6. zdradzisz nam rozmowę między Naomi i Nathanem, jednak... hmm cóż.

    Historia bardzo mnie ciekawi, jest w niej pełno znaków zapytania, niewyjaśnionych wątków i tajemnic. A to czytelnika przyciąga.
    Czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam. Nina.
    www.opowiadania-niny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. O ja piernicze, o ja piernicze! Jakie zaajebisteeeee ♥!!!! Kurcze, jak to mnie wciągnęło! No nie wierzę, już miała nadzieje, że w końcu opowie to, co chce opowieddzieć, a ona nie powiedziała! No nie.... :( Smutam. Taką miałam nadzieję! No ale, aż mi się płakać zachciała, jak zaczęły rozmawiać Kate z Naomi. Jak siostry. Aż łzy mi napłynęły do oczu. I, jak Kate powiedziała do niej "Mi"... :):( Genialnie! Pisz szybko nn! Bo nie wytrzymam! <3
    Do poczytania! ♥
    Dzisiaj dodaje rozdział na mojego bloga ;)
    Mam nadzieję, że wpadniesz i skomentujesz ^^
    http://put-forehead-world.blogspot.com/
    Do poczytania! ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Mi akurat brak Nathana nie przeszkadzał. Pisałaś o Naomi i Kate, więc logiczne, że nie wtrącałaś w to chłopaka. Niech powagaruje, jeszcze wyjdzie z wprawy:D

    Albo mi się wydaje, albo Naomi zaczyna przejawiać jakie ludzkie uczucia. Teraz utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że to jej zachowanie ma jakiś głębszy sens. Domyślam się, że któryś z facetów matki coś jej zrobił. Był psychopatą tak? I zapewne skrzywdził Mi skoro za wszelką cenę chce wyrzucić te wspomnienia z pamięci i stała się taka jaka się stała. Czy dla niej przyjaźń, zrozumienie, normalna rozmowa z jakimś człowiekiem to oznaka słabości? Wyrzuca z siebie wszelkie objawy człowieczeństwa. Gdy już była blisko by się komuś zwierzyć, gdy już chciała porozmawiać z Kate, gdy była na to prawie gotowa to nagle wszystko legło w gruzach, bo przypomniała sobie, że to zrobi z niej "ciepłe kluchy". Oj, ciężką postacią jest Naomi. Bardzo ciężką. Ale sądzę, że Kate pomoże jej. Może dzięki "siostrze" Mi powróci do dawnego życia?

    Oj zaciekawiasz coraz bardziej!:)

    OdpowiedzUsuń