Przemierzałam ulice miasteczka czując coraz większy ból w stopach. Ale czemu mam się dziwić? W końcu chodzę po tym durnym mieście już trzy godziny w poszukiwaniu jakiegokolwiek sklepu, który sprzeda mi paczkę papierosów. Mam jakąś kasę i starczy ona na jedną paczkę, ale nagle wszyscy sprzedawcy stali się odpowiedzialnymi obywatelami i nie sprzedadzą mi papierosów do puki nie udowodnię, że mam dwadzieścia jeden lat.
Mogłabym po prostu wrócić do domu i chociaż przeprać szpilki na jakieś trampki, ale nie zamierzałam tam wracać. Na pewno nie dzisiaj.
Rozejrzałam się dookoła. Dochodziła ósma, a ruch uliczny nie był zbyt duży. Na ulicy nie było korków, tylko co kilka minut przejeżdżały może dwa samochody. Wyjątkiem były światła gdzie aut było może z pięć po każdej stronie. Całe to miasto właśnie tak wyglądało, no tutaj był ruch jeszcze mniejszy niż gdzie indziej. Było tu zupełnie inaczej niż w Los Angeles, które jest oddalone o nieco ponad sto kilometrów. Mieszkam tu dwanaście dni, a jeszcze ani razu nie słyszałam strzelaniny. Można byłoby rzec, iż to miejsce jest oazą spokoju taką samą jak Osiłek. Jednak nawet te mniejsze i spokojniejsze miasta mają swoje tajemnicę.
Mijałam właśnie sierociniec gdy główne drzwi się otworzyły i zobaczyłam jak z budynku wychodzi Kate. Rozmawiała z jakimś chłopakiem, jednak nie mogłam rozpoznać kim był, ponieważ miał kaptur na głowie, który zasłaniał większą część twarzy, a na resztę dawał cień. Mogłam jednak stwierdzić, że był bardzo wysoki i kogoś mi przypominał, tylko za cholerę nie wiedziałam kogo.
Nie zauważając mnie wsiedli do czarnego samochodu i odjechali. Spojrzałam ostatni raz na budynek i uśmiechnęłam się pod nosem. Byłam pewna, że Kate tu wróci w odpowiednim dniu. Było też pewne, że ja się tu znajdę. W tym samym czasie i dniu. Nie wierzyłam, że blondynka była aż tak dobra by spędzać czas w sierocińcu. Zwłaszcza jeśli nie była sama.
Odpłacę się, siostrzyczko. Pożałujesz, że mnie wydałaś.
-Może cię podwieźć?- kilka minut później jakiś samochód się obok mnie zatrzymał.
Nie wiedziałam co to za marka, ale był to model ze składanym dachem,. który w tej chwili był schowany. Za kierownicą siedział blondyn z uśmiechem na ustach, który mówił wszystko.
Miałam zamiar go zignorować, ale stwierdziłam, że i tak nie wrócę dziś do domu. Czemu więc nie miałaby poznać nowych ludzi? Oczywiście pomijając fakt, że już jutro nie będę pamiętać jak się on nazywał.
-U mnie czy u ciebie?- postanowiłam się nim zabawić.
Zobaczyłam w jego oczach coś na wzór zwycięstwa.
Przyjrzałam się mu. Wyglądał na góra dziewiętnaście lat, miał błękitne oczy, a blond włosy postawione na żelu. Typ Kena, który wydawał mi się znajomy. Pewnie chodzimy do tej samej szkoły.
Chłopak zaśmiał się próbując ukryć zaskoczenie. Wpatrywał się we mnie płonącymi oczami.
-Masz ochotę na imprezę?- zaproponował.- Kumpel urządza domówkę.
Podniosłam prawą brew do góry. Podeszłam do samochodu i chwyciłam za klamkę.
-Thomas- przedstawił się, gdy zajęłam miejsce.
Uśmiechnęłam się z kpiną.
-Przecież oboje dobrze wiemy, że do jutra nie będziemy pamiętać swoich imion- stwierdziłam zakładając nogę na nogę.
-Gdzie byłaś całą noc?- matka naskoczyła na mnie gdy tylko pojawiłam się na dole.
Zignorowałam ją i ruszyłam w kierunku kuchni.
-Naomi!- krzyknęła za mną.
Westchnęłam ciężko i wyciągnęłam z lodówki butelkę wody. Usłyszałam jak kobieta przyszła za mną i stanęła w wejściu. Obróciłam się w jej stronę.
-Dobrze wiesz gdzie byłam, co robiłam- mruknęłam wzruszając ramionami.- Nie będę powtarzać tego samego po każdej nocy niespędzonej w domu.
-Masz siedemnaście lat- przypomniała, a w jej oczach pojawił się smutek, który nie zrobił na mnie najmniejszego wrażenia. - Chcesz sobie zniszczyć życie? Czy ty chociaż wiesz jak miał ostatni chłopak na imię?
-Nie- powiedziałam tonem jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie.
-Upadasz na dno- stwierdziła.
-Do ciebie mi daleko- odparłam lodowatym tonem i wyminęłam ją.
Weszłam do pokoju i trzasnęłam za sobą drzwiami. Podeszłam do mojego biurka i zrzuciłam wszystko co na nim było. Teraz pełno kartek i kilka książek leżało na ziemi, a wśród nich mój telefon i zdjęcie, na którym jestem z tatą.
Wzięłam głęboki oddech i przykucnęłam. Wzięłam do ręki ramkę i spojrzałam na zdjęcie. Było to zdjęcie z zakończenia gimnazjum. Wtedy ojciec pojawił się w szkole po raz ostatni nieobowiązkowo, kilkanaście miesięcy później pedagog i psycholog szkolny wzywali go praktycznie co miesiąc. Jednak zazwyczaj w szkole zjawiała się matka i udawała idealnego rodzica.
Odłożyłam zdjęcie na biurko, a resztę zostawiłam tak jak leżała. Położyłam się na łóżku i po raz kolejny spróbowałam się dodzwonić do taty. Żałowałam, że nie mogłam wziąć samochodu i pojechać do LA.
Rozejrzałam się dookoła. Dochodziła ósma, a ruch uliczny nie był zbyt duży. Na ulicy nie było korków, tylko co kilka minut przejeżdżały może dwa samochody. Wyjątkiem były światła gdzie aut było może z pięć po każdej stronie. Całe to miasto właśnie tak wyglądało, no tutaj był ruch jeszcze mniejszy niż gdzie indziej. Było tu zupełnie inaczej niż w Los Angeles, które jest oddalone o nieco ponad sto kilometrów. Mieszkam tu dwanaście dni, a jeszcze ani razu nie słyszałam strzelaniny. Można byłoby rzec, iż to miejsce jest oazą spokoju taką samą jak Osiłek. Jednak nawet te mniejsze i spokojniejsze miasta mają swoje tajemnicę.
Mijałam właśnie sierociniec gdy główne drzwi się otworzyły i zobaczyłam jak z budynku wychodzi Kate. Rozmawiała z jakimś chłopakiem, jednak nie mogłam rozpoznać kim był, ponieważ miał kaptur na głowie, który zasłaniał większą część twarzy, a na resztę dawał cień. Mogłam jednak stwierdzić, że był bardzo wysoki i kogoś mi przypominał, tylko za cholerę nie wiedziałam kogo.
Nie zauważając mnie wsiedli do czarnego samochodu i odjechali. Spojrzałam ostatni raz na budynek i uśmiechnęłam się pod nosem. Byłam pewna, że Kate tu wróci w odpowiednim dniu. Było też pewne, że ja się tu znajdę. W tym samym czasie i dniu. Nie wierzyłam, że blondynka była aż tak dobra by spędzać czas w sierocińcu. Zwłaszcza jeśli nie była sama.
Odpłacę się, siostrzyczko. Pożałujesz, że mnie wydałaś.
-Może cię podwieźć?- kilka minut później jakiś samochód się obok mnie zatrzymał.
Nie wiedziałam co to za marka, ale był to model ze składanym dachem,. który w tej chwili był schowany. Za kierownicą siedział blondyn z uśmiechem na ustach, który mówił wszystko.
Miałam zamiar go zignorować, ale stwierdziłam, że i tak nie wrócę dziś do domu. Czemu więc nie miałaby poznać nowych ludzi? Oczywiście pomijając fakt, że już jutro nie będę pamiętać jak się on nazywał.
-U mnie czy u ciebie?- postanowiłam się nim zabawić.
Zobaczyłam w jego oczach coś na wzór zwycięstwa.
Przyjrzałam się mu. Wyglądał na góra dziewiętnaście lat, miał błękitne oczy, a blond włosy postawione na żelu. Typ Kena, który wydawał mi się znajomy. Pewnie chodzimy do tej samej szkoły.
Chłopak zaśmiał się próbując ukryć zaskoczenie. Wpatrywał się we mnie płonącymi oczami.
-Masz ochotę na imprezę?- zaproponował.- Kumpel urządza domówkę.
Podniosłam prawą brew do góry. Podeszłam do samochodu i chwyciłam za klamkę.
-Thomas- przedstawił się, gdy zajęłam miejsce.
Uśmiechnęłam się z kpiną.
-Przecież oboje dobrze wiemy, że do jutra nie będziemy pamiętać swoich imion- stwierdziłam zakładając nogę na nogę.
-Gdzie byłaś całą noc?- matka naskoczyła na mnie gdy tylko pojawiłam się na dole.
Zignorowałam ją i ruszyłam w kierunku kuchni.
-Naomi!- krzyknęła za mną.
Westchnęłam ciężko i wyciągnęłam z lodówki butelkę wody. Usłyszałam jak kobieta przyszła za mną i stanęła w wejściu. Obróciłam się w jej stronę.
-Dobrze wiesz gdzie byłam, co robiłam- mruknęłam wzruszając ramionami.- Nie będę powtarzać tego samego po każdej nocy niespędzonej w domu.
-Masz siedemnaście lat- przypomniała, a w jej oczach pojawił się smutek, który nie zrobił na mnie najmniejszego wrażenia. - Chcesz sobie zniszczyć życie? Czy ty chociaż wiesz jak miał ostatni chłopak na imię?
-Nie- powiedziałam tonem jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie.
-Upadasz na dno- stwierdziła.
-Do ciebie mi daleko- odparłam lodowatym tonem i wyminęłam ją.
Weszłam do pokoju i trzasnęłam za sobą drzwiami. Podeszłam do mojego biurka i zrzuciłam wszystko co na nim było. Teraz pełno kartek i kilka książek leżało na ziemi, a wśród nich mój telefon i zdjęcie, na którym jestem z tatą.
Wzięłam głęboki oddech i przykucnęłam. Wzięłam do ręki ramkę i spojrzałam na zdjęcie. Było to zdjęcie z zakończenia gimnazjum. Wtedy ojciec pojawił się w szkole po raz ostatni nieobowiązkowo, kilkanaście miesięcy później pedagog i psycholog szkolny wzywali go praktycznie co miesiąc. Jednak zazwyczaj w szkole zjawiała się matka i udawała idealnego rodzica.
Odłożyłam zdjęcie na biurko, a resztę zostawiłam tak jak leżała. Położyłam się na łóżku i po raz kolejny spróbowałam się dodzwonić do taty. Żałowałam, że nie mogłam wziąć samochodu i pojechać do LA.
Przymknęłam oczy i patrząc na to, że była wczesna godzina, a ja miałam za sobą nieprzespaną noc, po prostu zasnęłam.
-Nie jestem twoją sekretarką- przypomniałam Matt'owi stojąc pod szarym budynkiem, w którym mieściła się jego siłownia.
Mężczyzna właśnie przeglądał papiery, które mu przyniosłam, bo on ich zapomniał. Ta... akurat wtedy, gdy zamierzałam dowiedzieć się po co jego córka pojawia się w sierocińcu.
Założyłam dłonie na klatce piersiowej i zaczęłam stukać nerwowo obcasem.
-Jak zrobisz raz coś pożytecznego to ci się nic nie stanie- stwierdził podnosząc wzrok znad papierów.
Udałam, że tego nie słyszę. Przejechałam wzrokiem po otoczeniu.
-Co tam robicie?- spytałam cicho wskazując na wejście.
Podniósł zaskoczony brew, a potem zmarszczył je. Przyglądał mi się i pewnie zastanawiał czy powiedziałam to na prawdę.
-Nic co by cię zainteresowało- mruknął i powrócił do przeglądania teczki.
Pokręciłam głową i wyciągnęłam z kieszeni paczkę papierosów, którą kupił mi tamtego dnia ten blondyn. Wzięłam jeden i odpaliłam go.
-Nie powinnaś palić- zwrócił mi uwagę.
-Nie powinnam żyć, a nadal jestem- wzruszyłam ramionami.- A ty nie powinieneś rozpierdalać czyjejś rodziny.
-Jeśli będziesz chciała pomocy, przyjdź tutaj- oznajmił.- Twoja matka się nie dowie.
-To, że udaję idiotkę, nie oznacza, że nią jestem- powiedziałam.
-Nie przyjdziesz do mnie, ani dla mnie- zapewnił.- Przyjdziesz dla siebie i do miejsca, które pomaga wielu ludziom.
-Siłownia nie pomoże mi- mruknęłam i odeszłam.
Nie zamierzałam tutaj przychodzić. Jeszcze miałam trochę rozumu i wiedziałam, że nie wolno ufać nikomu z domu.
---------------
Taki trochę nudny ten rozdział. Przepraszam.
Mam nadzieję, że mimo wszystko skomentujecie go.
Jeśli macie jakieś pytania to zapraszam tu ---------> ASK
Kolejny rozdział ukarzę się 07.06 lub 08.06
Do napisania
Taki trochę nudny ten rozdział. Przepraszam.
Mam nadzieję, że mimo wszystko skomentujecie go.
Jeśli macie jakieś pytania to zapraszam tu ---------> ASK
Kolejny rozdział ukarzę się 07.06 lub 08.06
Do napisania
Witaj. Na wstępie chciałam powiedzieć, że przeczytałam wszystkie Twoje rozdziały. Co prawda ich domeną nie jest długość i poszło mi to całkiem sprawnie, ale na pewno przyczynił się do tego język i styl którym piszesz no i przede wszystkim świetny pomysł.
OdpowiedzUsuńMoże zacznę od fabuły. Już od pierwszych zdań polubiłam główną bohaterkę. Buntuje się przeciwko nowej rodzinie i całkiem słusznie, bo racja leży po jej stronie. To, że w swoim buncie przychyla się ku używkom i „lekkiemu” stylowi bycia też rozumiem. Ciekawsza jest taka kreacja bohaterki niż dziewczyny, która będzie tłumiła gniew w sobie, zamknie się w czterech ścianach i będzie wylewała łzy w poduszkę. Ogólnie bardzo mnie zainteresowała cała ta dziwna sytuacja. Matka nie powiedziała nic wcześniej Naomi tylko wywiozła ją do innego domu, do obcych jej ludzi i wmawia jej, że to dla jej dobra. Ciekawsze jest tylko jeszcze to co dzieje się ojcem dziewczyny. Dlaczego nie odbiera od niej telefonów i nie próbował zatrzymać córki przy sobie? Też intryguje mnie przybrana siostra głównej bohaterki (stawiam że zakochała się ona w chłopaku z sierocińca, ale oczywiście mogę się mylić :) ).
Niestety podczas pisania zdarzają Ci się drobne błędy takie jak literówki, powtórzenia itp. Nie spodobało mi się, że w pierwszym rozdziale napisałaś „retrospekcja” i „koniec retrospekcji”. Ja to osobiście źle odebrałam. Tak jakbym była głupia i sama się tego nie domyśliła. Moim zdaniem zamiast pisać te dwa wyrażenia powinnaś dać większe odstępy od tekstu i tyle.
Co do stylu pisania. Piszesz w taki sposób, że lekko mi się czytało i naprawdę żałowałam, że do tej pory umieściłaś tylko 4 malutkie rozdziały. Mam nadzieję, że być może zaczniesz pisać poszczególne części dłuższe, tak żeby jak zacznę czytać to nie skończyć po trzech minutach :)
Zakochałam się w Twoim szablonie. Serio. Naprawdę mnie urzekł. Mogłabym się na niego ciągle patrzeć. Idealnie pasuje do Twojego opowiadania. I buduje tutaj taki pewien klimat. Po prostu nie mówiąc dużo fajnie się czuje będąc tutaj u Ciebie i tyle :)
Pozdrawiam ciepło i czekam z niecierpliwością na dalszą część. Życzę również dużo weny a w wolnej chwili zapraszam również do siebie :)
efekt-maski.blogspot.com
Oj, dziękuje za Twój komentarz i bardzo się cieszę, że podoba Ci się to co robię.
UsuńOczywiście przyjmę Twoje uwagi do serca i będę starała się robić coraz mniej błędów.
Postaram się pisać dłuższe rozdziały, a co do zakochania jej siostry to ten..ehm... W kolejnych rozdziałach wszystkiego się dowiesz :D
Trafiłam na tego bloga przez bloga Rudej i jestem na prawdę zaskoczona! Oczywiście opowiadanie nie jest jakieś wspaniałe - ale tutaj na blogspotu to raczej takiego się nie znajdzie :) Jest dobre. Bardzo dobre.
OdpowiedzUsuńNa samym początku przyznam się, że kompletnie nie wiem o co chodzi, ale oczywiście jeszcze dzisiaj nadrobię te 3 rozdziały i będę na bieżąco.
Zachowanie Naomi mnie irytuje. Nie wiem dlaczego,ale coś czuję,że jej nie polubię chyba, że w trakcie opowiadania się zmieni - na lepsze. Zauroczyłaś mnie swoim stylem pisania. Lekki i zwięzły. Wzrok się nie męczy i czyta się szybko. Wielki plus dla Ciebie! Mało kto potrafi tak opisać, aby nie zanudzić i żeby jednocześnie było ciekawe.
Czekam na następny rozdział i w między czasie zapraszam do mnie:
♦ http://when-you-look-away.blogspot.com/
Dużo weny i pozdrawiam.
Keroina
Rozdział bardzo dobry, ale marzy mi się Nathan, wybacz, ale to prawda. I weź nam proszę powiedz, co takiego zrobiła matka Naomi, co? Ile można umierać w niepewności?
OdpowiedzUsuńUwielbiam Naomi, chociaż jej zachowanie czasami mnie irytuje :P. I, gdzie od cholery jest jej ojciec i, co zrobiła jej matka ?! Bo ja już nie wytrzymam tych tajemnic, wyjaśniaj je! I niech przyrodnia siostrzyczka Naomi zacznie się wreszcie otwierać, bo czuję, jak zacznie działać, to będzie niezla masakra ^^. pisz szybko NN! Buziaczki i weny ;*
OdpowiedzUsuńZapraszam również na nowy rozdział na moim blogu ^^.
http://put-forehead-world.blogspot.com/
Mam nadzieję, że Ci się spodoba.
Skomentuj w między czasie i wyraź swoja opinię :)
Do poczytania! ♥
Naomi jest zajebista :) Strasznie ją lubię. Taka buntowniczka :) Chociaż czasami mnie denerwuje jej zachowanie, ale też da się to zrozumieć. Jakiś facet nagle rozwala ci rodzine... też bym była wściekła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na następny ;)
Hej. Znalazłam chwilę i jestem.
OdpowiedzUsuńNaomi jest taką typową buntowniczką, a do tego jest strasznie odważna. Ja w życiu nie odważyłabym się wsiąść do samochodu obcego faceta - co więcej, gdyby jakiś w nocy się zatrzymał to chyba spieprzałabym, że aż by się za mną kurzyło. :x Może to śmiesznie brzmieć, ale jednak tak by było. xD
Widzę, że dla paczki papierosów zrobiłaby dużo. Kto by mi kazał łazić w butach na obcasach nie wiadomo jak długo w poszukiwaniu kogoś kto mi sprzeda. Ja też palę- tyle, że na całe szczęście jestem pełnoletnia, a wcześniej nigdy nie miałam problemów z kupieniem papierosów.
Sytuacja, gdzie główna bohaterka kłóci się z mamą, trochę mnie zniesmaczyła. Mimo tego, że rozumiem jej ból, co do tego, że jej rodzina się rozpadła, ale jednak jej mama też ma prawo do własnych decyzji ido szczęścia. Naomi powinna zrozumieć też, że mimo wszystko jej mama się o nią w jakiś tam sposób martwi...
No ale cóż, narazie jest nastolatką, ma swoje sposoby na radzenie sobie z problemami, niekoniecznie dobre..
Na koniec napiszę, że szkoda mi bardzo Naomi, bo widać jak tęskni za ojcem. Szkoda, że on nie zamierza nawet odebrać od niej telefonu. Przecież powinien. To jego córka.
Rozdział świetny, naprawdę.
fatal--love.blogspot.com
ściskam i życzę miłego dnia .
Mi się podoba. Lubie takie tematy.
OdpowiedzUsuńKłótnia z matką.... Zachowuje się puszczalsko, ale rozumiem ją. Sama czasem chciałabym o wszystkim zapomnieć.
Mam takie pytanko,wiem że głupie :). Pierwsze rozdziały Nienawiści dawałaś na quku,org. Jest to darmowe?
Podejrzewałabym Naomi o wszystko, ale chyba nie o to, że ma taką skłonność do sypiania z chłopakami. Rozumiem bunt, picie, imprezy, ale nieszanowanie się to już inna sprawa. I momentami dochodzę do wniosku, że trochę przesadza. Swoim zachowaniem chce sprawić przykrość niewiernej matce i to jestem w stanie pojąć. Ma w końcu do niej żal i jakoś musi go okazać. A w tym wieku taki sposób jest dla nastolatka jedynym wyjściem. Pyskujesz by krzywdzić, a potem cieszysz się jeśli przesadziłeś - norma. Ale ona naprawdę ostro przegina. Bo w pewnym momencie chyba przekroczyła granicę i teraz szkodzi wszystkim, a głównie sobie. Matka ma nową rodzinę, nowy świat, a Naomi niedługo osiągnie pełnoletniość i wtedy co? Szkołę olewa, więc wykształcenia mieć nie będzie, ojciec zwiał, a matkę do siebie zniechęci, więc jej nie pomogą, doświadczenia zawodowego nie ma, przyjaciół nie ma, więc z czym zostanie? Na lodzie. A ona wydaje się w ogóle o tym nie myśleć. Zajmuje się cały czas imprezowaniem, buntowaniem, no i jeszcze sypianiem z chłopakami i nic więcej jej nie interesuje. Fakt, życie ma bogate i ciekawe, ale nie ma czego zazdrościć. Naprawdę zdziwiła mnie jej postawa w tym rozdziale... ledwo spojrzała na tego chłopaka, a już ewidentnie zaproponowała seks. No bo jak to inaczej odebrać? Oj... zawiodła mnie. Ale zobaczymy, co pokaże w kolejnym rozdziale;)
OdpowiedzUsuńzastanawiam się, co Matt miał na myśli mówiąc, że sama tam przyjdzie i to dla siebie...nie ogarniam go. Chociaż tak w sumie to jak na razie to nikogo w tym opowiadaniu jeszcze nie ogarnęłam, jakby każdy miał jakieś tajemnice. Kate znika w jakimś sierocińcu trzy razy w tygodniu i nagle pojawia się z jakimś tajemniczym nieznajomym. Matt ma jakąś siłownię i nie wiadomo dlaczego, mówi że Naomi sama będzie chciała tam przyjść...dziwne. matka Naomi udaje takiego przykładnego rodzica a w rzeczywistości jest wredną mendą która również skrywa jakąś tajemnicę która ja osobiście już chciałabym poznać. Nathan...niby nie za wiele o nim na razie było, ale jest taki tajemniczy, do tego z mroczną przeszłością, że schrupałabym go od razu :P A główna bohaterka to niezrozumiana przez nikogo dziewczyna z problemami, która nie da sobie w kaszę dmuchać. lecę dalej bo mam nadzieję na jakieś fajne sceny z udziałem czarnookiego :)
OdpowiedzUsuńSekretna