Mów dalej, ja chętnie cię posłucham. No proszę, powiedz coś czego nie wiem. A raczej coś o czym ty nie masz pojęcia. No mów! Chcę usłyszeć kolejną zmyśloną historię o moim życiu.
Co nagle pomysły się wypalił? Nie martw się, jest wiele osób, które znają mnie bardziej niż ja samą siebie. Na pewno powiedzą ci prawdę.
Dwanaście dni. Dokładnie tyle minęło odkąd się tutaj przeprowadziłam. Nigdy nie lubiłam matematyki, a teraz poziom mojej nienawiści przebił skale. Kilkukrotnie.
W tym domu czuję się jak intruz. To dobrze. Przychodzę ze szkoły i przyglądam im się. Widzę jak moja matka się zmieniła. Nawet najdrobniejszy gest wykonuje już inaczej niż pół roku temu. Może dlatego, że nie musi już okłamywać ojca. Tak, tak mamusiu. Znam twoją tajemnicę. Znam ją od bardzo dawna.
Osiłek, dużo lepiej brzmi niż Matt, zazwyczaj milczy, mówi coś czasami, do mnie najwięcej. Zwłaszcza wtedy, gdy mnie opieprza.
Istna oaza spokoju... do puki nie pojawiam się ja.
Podobnie zachowuje się Nathan. Choć od akcji z matematyki widziałam go tylko raz, od razu rzuciło mi się podobieństwo.
Potem dowiedziałam się, że Czarny chodzi na siłownie do Łysola. I wszystko było już jasne.
Nowy chłopak mojej mamy prowadzi siłownie za miastem, do której wstęp pewnie mają tylko faceci podobni do Matta. Jedno jest pewne, żadna dziewczyna nie znajdzie tam zajęć z fitnessu.
Chociaż z Kate spędzam najwięcej czasu, jej najbardziej nie umiem rozgryźć. Jest dziwna, inna. Z domu wychodzi trzy razy w tygodniu. Zawsze o osiemnastej i zawsze wraca przed ósmą.
-Możesz mnie podwieźć?- stanęłam w wejściu do kuchni.
Kobieta siedziała przy stole, piła herbatę i czytała jakąś gazetę. Podniosła wzrok na mnie i zmarszczyła brwi.
-Czemu nie pojedziesz autobusem?- spytała, a ja już wiedziałam, że nici z podwózki.
Obróciłam się i opuściłam dom. Nie rozumiałam Kate. Miała swój samochód, a jeździła szkolnym autobusem. Nawet gdy wychodziła po szkole nigdy nie jeździła autem.
Nawet nie wiedziałabym, że go ma, gdybym pewnego dnia nie umierała z nudów i nie postanowiłabym zwiedzać całego domu łącznie z garażem i piwnicą, w której nie ma światła.
Nagle po drugiej stronie ulicy zobaczyłam... tatę. Stał tam i po prostu się na mnie patrzył. Sama zatrzymałam swój marsz i zaczęłam mu się przyglądać. W głowie miałam miliony pytań. Co on tu robi? Dlaczego nie odbiera moich telefonów? Dlaczego pozwolił bym mieszkała z matką?
Chciałam do niego pójść, jednak ruch uliczny mi to uniemożliwiał, a kiedy przejechał większy samochód, Jego już nie było.
Stałam tam dobre dziesięć minut wmawiając sobie, że to tylko moja wyobraźnia. To przez narkotyki, tabletki, cokolwiek.
-Masz omamy- mruknęłam do siebie i ruszyłam ponownie.
-Pani Grey jak zwykle spóźniona- powitała mnie profesorka.
Codziennie jej odpowiadałam, ale dzisiaj po prostu ją zignorowałam. Chciałam tylko zająć miejsce i przeżyć tą, oraz resztę lekcji i wrócić do domu.
Spojrzałam na tył sali. Siedział tam, na moim miejscu, w mojej ławce. Podniósł głowę i spojrzał na mnie. W jego oczach dostrzegłam błysk zwycięstwa. Pewnie myślał, że to przez niego tak się dzisiaj zachowuję. Sądził, że przestraszyły mnie plotki na temat jego przeszłości. Szkoda, że nie zrobiły na mnie najmniejszego wrażenia.
Zajęłam jego poprzednie miejsce i nawet nie wyciągnęłam książek. Po prostu siedziałam i wpatrywałam się w moje dłonie. W myślach wrzeszczałam na siebie, że nie wzięłam ze sobą tabletek, które chociaż trochę by mnie uspokoiły. Wiedziałam, że gdybym powiedziała chociaż jedno słowo, wybuchnęłabym. Dlatego postanowiłam milczeć. Jeden dzień w ciszy jeszcze nikomu nie zaszkodził.
Oprócz mnie.
Patrzyłam ma wskazówki mojego zegarka i czekałam aż skończy się lekcja. Jednak jak na złości wskazówki posuwały się wolno, leniwie. Jakby chciał zrobić mi na złość.
Czułam na sobie czyjeś spojrzenie. Rozejrzałam się po sali, matematyczka była zajęta uczniem siedzącym w pierwszej ławce, a reszta coś notowała. Zatrzymałam wzrok na Nathanie, który choć udawał, że coś pisze, chwilę wcześniej patrzył na mnie.
Pokręciłam głową i wróciłam do zegarka. Muszę znaleźć się jak najszybciej w domu. Po prostu muszę.
Do domu wróciłam jak najszybciej umiałam i od razu pobiegłam do siebie. Kate jeszcze nie było, więc bez obaw podeszłam do łóżka z zamiarem wyciągnięcia opakowania z tabletkami. Jednak pod materacem nic nie było.
Zaczęłam szybciej oddychać i nerwowo się rozglądać. Byłam pewna, że tu je zostawiłam razem z woreczkami. Lecz nie było ani jednego, ani drugiego.
-Szukasz tego?- doszedł do mnie głos matki.
Podniosłam się z ziemi i popatrzyłam w jej stronę. Opierała się o framugę drzwi, a w dłoni trzymała pudełko z tabletkami. Na jej twarzy znajdował się uśmiech zwycięscy.
-Oddaj mi to!- wrzasnęłam podchodząc do niej.
-Naomi, uspokój się- kobieta była zirytowana.
-Bo co?! Bo znów mnie wyślesz na odwyk bo wiem co robiłaś przez ostatnie cztery lata?!
Wiedziała, że ja wiem. Zauważyłam to po wyrazie jej twarzy. Wiedziała i dlatego wysłała mnie na pół roku do ośrodka odwykowego. Gdyby nie to, w ogóle nie interesowałoby ją czy ćpam. Przeszkadzałam jej.
-Co się dzieje?- po schodach zaczął wchodzi Osiłek.
Stanął obok matki i spojrzał na mnie oskarżycielsko.
-Nic, nic- brunetka zaczęła udawać idealną matką.- Kate powiedziała mi, że Naomi ukrywa tabletki i to.
Wskazała na torebeczki z białym proszkiem. Zacisnęłam dłonie w pięści.
Miałam prawie osiemnaście lat, a byłam wyprana z jakichkolwiek uczuć. Nie oczekiwałam wsparcia, pomocy. Nie czułam smutku, zawodu, radości czy szczęścia. Jedyne co mi pozostawało to złość, nienawiść, a jednocześnie obojętność.
-Twoja córka zadarła z niewłaściwym człowiekiem- warknęłam do Osiłka i wyminęłam ich, a potem zbiegłam po schodach.
-Naomi wracaj tutaj!- zawołała za mną kobieta.- Masz szlaban, nie możesz wychodzić.
-Założymy się?- odkrzyknęłam i wyszłam z domu przy okazji trzaskając drzwiami.
Nie zatrzymała mnie. Nikt za mną nie wybiegł, nie powiedział nie idź, zostań w domu. Było prawie tak samo jak prawie trzy lata temu. Wtedy gdy poznałam tajemnicę mojej matki, wtedy gdy pierwszy raz się upiłam.
Jedyną z różnicy było to, że nie było gosposi, która wtedy powiedziała tylko uważaj na siebie.
-----------------
Co sądzicie o tym rozdziale? Podoba wam się? Czekam na wasze opinię.
Do napisania
Kolejny rozdział 01.06